.post img {max-width:1200px !important}

Norwegia 2016

Skandynawia
Norwegia, Szwecja, Dania
11 dni
4940 km
Trasę planowałem przy pomocy strony  Narodowych Tras Norwegii klik


 

Dzień 1
Busko - Gdynia ok. 550km 
Przejazd do Gdyni na prom do Karlsklony.






Prom płynie całą noc, więc jest czas na zwiedzanie statku. Ostatnia noc w łóżku i ostatnie porządne śniadanie.



Dzień 2 
Karsklona - Sander ok.740km

Taki był plan, żeby pierwszego dnia dojechać jak najdalej na północ za Oslo.
Część trasy drugiego dnia jadę z Przemkiem, marynarzem, którego poznałem na promie. Mijam Oslo i loguje się na campingu niedaleko Sander.



Najsłabszy camping na wyprawie i najzimniejsza noc. Marznę bardzo i zastanawiam się jaka temperatura czeka mnie podczas kolejnych nocy- przecież cały czas zmierzam na północ.



Dzień 3
Sander-Sunndalsora ok.450km 
Dziś w końcu zaczynają się piękne widoki. Kieruje się w stronę Lillehammer, po drodze rzucam okiem na słynną skocznię.

Zjeżdżam w pierwszą trasę widokową. Droga Peer Gynta to 60 km bardzo widokowej szutrówki otwartej tylko w lato.






























Okazuje się że pośrodku szutrowej drogi jest mała osada. Ciekawie jak jest tam w zimie?










Następna atrakcja to przejazd przez Park Narodowy Rondane.























Tego dnia kończę trasę na miłym campingu pośród gór.












Dzień 4
Sunndalsora- Geiranger ok. 370km

Dzisiaj na pierwszy ogień idzie Trasa Atlantycka - podobno przereklamowana, ale mnie się bardzo podoba, szczególnie, że nie opuszcza mnie piękna pogoda i oprócz małego deszczu w Szwecji jadę jak na razie "na sucho". W Norwegii nie jest to takie oczywiste. Straszono mnie, że normalna pogoda tutaj to deszcz, a jak nie pada kilka dni to anomalia pogodowa :)

Po drodze zaczynają się fjordy







Przerwa na kawę jak zawsze w jakimś niezwykłym miejscu, których tutaj nie brakuję.










































To najbardziej wysunięty punkt na północ podczas tej wycieczki, teraz będę się kierował na południe.












Zaczynam drabinę troli czyli Trollstigen.




























Po Drodze Troli czas na Drogę Orłów i zjazd do słynnego fjordu Geiranger


Jeden z wielu promów.

















 Znajduję cudownie położony camping, przede mną fjord a za głową Droga Orłów. Rozbijam obóz i uderzam do miejscowości obok oglądać zwycięski mecz z Irlandią.












Dzień 5
Geiranger - Laerdal 300km

Od rana czekają mnie same atrakcje. Najpierw wjazd na Dalsnibbe, górę tuż za pięknym fjordem, z której można podziwiać go w całej okazałości. Wjazd jest płatny, ale widoki warte tej ceny.




















Przy zjeździe z Dalsnibby, piękny widok na zamarznięte jezioro.









Następną trasą miała być Gamle Strynefjelsvegen, niestety zaraz za ośrodkiem narciarskim powstrzymał mnie szlaban. Od poznanego później na promie motonity dowiedziałem się, iż następnego dnia trasa była już czynna. Szkoda zapowiadała się pięknie.








Kieruje się więc na kolejną trasę Sognefjellet. Na samym początku  niestety okazuje się, że droga czasowo zamknięta ze względu na sprzątanie osuwiska, ale nie ma tego złego. Dowiaduje się od poznanych norweskich motocyklistów, że niedaleko jest wjazd pod najwyższą górę Norwegii Galdhopiggen. Wjazd jest płatny ale warto się tam udać.

















Trasa zaliczona, po powrocie mam jeszcze przymusową pauzę w oczekiwaniu na otwarcie drogi. W końcu ruszam dalej.
Dziwne to uczucie mijać po drodze narciarzy biegowych, ale przecież to narodowy sport Norwegów.























 W pewnym momencie widzę rozjazd, szybki rzut oka na mapę, wygląda zachęcająco i mimo tego, że zrywa się okrutny wiatr i nadchodzi burza podjeżdżam do szlabanu, płacę kartą i jadę dalej.




Nocuje w Laerdal gdzie zaczyna się kolejna trasa. Dzień kończę bardzo późno i grubo po 23 robię jeszcze pranie i jem kolację. Mimo późnej pory nadal jest widno.






  
Dzień 6
Laerdal - Odda ok. 250km


Zaczynam trasę Aurlandsfjellet, która biegnie nad najdłuższym tunelem drogowym świata. Z racji budowy tunelu ruch na górze znikomy i piękne widoki.
Z jednej strony cieszę się z dobrej pogody, a z drugiej strony wiem że jeżeli przez ostatni czas nie byłoby tak ciepło to zaspy byłyby okazalsze.


















Na koniec trasy nie odmawiam sobie przejazdu tunelem.


Odpoczynek w malowniczej zatoce.
 
Stalheim to następna atrakcja, krótka ale bardzo malownicza trasa.













 Kolejne promy.










Dzień kończę w Oddzie.



Dzień 7
Odda - Jorpeland ok. 200km

Dzisiaj tylko 200km. Zamierzam dojechać do campingu koło Preiteskolen i wdrapać się na słynny Pulpit Rock.

Po drodze mijam wodospady Latefossen










 
 

Woda prawie przelewa się przez ulicę, jest to niesamowity widok.











Dojeżdżam do campingu, zostawiam bagaż i jadę na parking gdzie zaczyna się szlak na Preiteskolen. Według mapy to 2 godziny w każdą stronę. 








Jest już popołudniu, na szczęście nie ma dużego ruchu. Trasa nie jest trudna i po niecałych 1,5 godziny melduje się na górze.

















Widoki naprawdę zapierają dech w piersiach. Wspaniała wisienka na torcie całej wycieczki.




Wracam na camping. Oglądam kolejny mecz mistrzostw i przez przypadek udaje mi się uchwycić wspaniały zachód słońca.





Plan, który sobie założyłem zrealizowałem w 100%. Pozostaje w 3 dni dotrzeć do Karsklony na prom. Stwierdzam, że teraz to już może padać i tak miałem dużo szczęścia z pogodą.

Dzień 8
Jorpeland- Sandefjord 

Rano atakuje mnie stado małych muszek, okrutnie gryząc całe ciało. Namiot zwijam w pośpiechu również dlatego, że prognozy pogody nie są optymistyczne. 

Wczoraj chyba przepowiedziałem sobie pogodę, pada prawie cały dzień.







 Dojeżdżam do Sandefjord. Pomysł mam taki, żeby rano przeprawić się promem do Szwecji, omijając cały Oslofjord.


Okazuje się, że prom kosztuje tylko około 50zł i odpływa rano. Znajduje camping, i wybieram się do miasta obejrzeć mecz z Niemcami. Mecz oglądam w hotelu i wokół mnie sami niemieccy kibice. Zastanawiam się przez chwilę jaka będzie moja reakcja po ewentualnej bramce dla Polaków. Niestety nie jest mi dane to sprawdzić.








Dzień 9
Sandefjord - Goteborg 200km
Rano dwie niespodzianki. Najpierw mam darmowy camping, ponieważ właścicielka campingu nie pojawia się po zapłatę, mimo wieczornej rozmowy telefonicznej. Później, od "promowej"kasjerki dostaje darmowy bilet na prom do Szwecji. Miłe pożegnanie z Norwegią.

 

 Dojeżdżam szybko do Goteborga, gdzie mam plan obejrzeć  kolejny mecz. Dziś Szwecja-Włochy. Wybieram się więc do strefy kibica w Goteborgu gdzie mam zamiar poczuć atmosferę mistrzostw.





Niestety jestem zawiedziony. Pokazuje się chłodne podejście Skandynawów a dodatkowo Szwecja przegrywa...
Wracam na camping gdzie zastaje dużo fanów Iron Maiden.
 
Okazuje się, że nieopodal jest koncert Iron Maiden. Więc w namiocie usypia mnie Fear of The Dark oraz inne hity angielskiej gwiazdy.

Dzień 10
Goteborg-Karsklona 550km

Ostatni dzień w Skandynawii. Postanawiam zahaczyć o Danię. Przepływam Promem z Helsingborg do duńskiego Helsingor






Zwiedzam Kopenhagę








 
Do Szwecji wracam mostem nad Sundem mającym prawie 8 km. Najdłuższy most na świecie, łączący dwa państwa.




Dojeżdżam na prom do Gdyni. Czas na promie i drogę do samej Łodzi spędzam z innym podróżnikiem kończącym podobną trasę na sportowej maszynie :)


Dzień 11
Powrót z Gdyni do domu....

 

 





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz