.post img {max-width:1200px !important}

Alpy 2015

Alpy

Alpy były w planach już dawno i nawet widmo samotnego objazdu alpejskich przełęczy nie zraziło mnie do podróży.

Dzień 1.
Busko Zdrój - Gmunden (A)
800 km



W planach było dojechanie do Zell am See czyli bardzo blisko mekki motocyklowej Grossglockner Hochalpenstrasse. Niestety ciągły deszcz przez całe Czechy czyli ok.280km spowolnił mnie na tyle, że w końcu wylądowałem na miłym kempingu w Gmunden nad jeziorem.










Dzień 2
Gmunden (A) - Saltusio (I) ok 450km



Dzisiaj miałem się spotkać ze znajomymi wracającymi z objazdówki południowej Europy. Po drodze miałem zdobyć przełęcz przy Grossglocknerze i odwiedzić Hallstatt. Mimo padającego deszczu kieruję się do Hallstatt malowniczo położonego miasteczka nad jeziorem.










Miasteczko rzeczywiście robi wrażenie i już nie dziwi mnie, że Chińczycy wybudowali u siebie kopie całego miasta. Z Hallstatt kieruje się w stronę Zell am See i zastanawiam się czy wjeżdżać na najsłynniejszą przełęcz w Austrii. Moja pogodynka z domu podpowiada, że jednak będzie padać i nie ma szans na lepszą pogodę tego i następnego dnia. Przy wjeździe widzę jednak, parę motocykli i rowerzystów kierujących się w stronę bramek biletowych więc i ja podejmuje wyzwanie.












                                                
Uprzejma Pani na bramkach spojrzała na mnie z politowaniem i prosiła o ostrożną jazdę. Widoków oszałamiających nie było- za to była mega mgła i mżawka. Na górze łącznie 7 motocykli (!).



Termometr wskazywał 5 stopni ale za to wiatr przegonił część mgły.

























Jedyny plus takiej pogody to brak tłumów na przełęczy. Wiem, że będę musiał tu wrócić jak najszybciej, może w drodze powrotnej. Po zjeździe z przełęczy kieruje się w stronę "słonecznej Italii", bardzo duże korki na granicy i pomyłka na bramkach autostrady gdzie nadrabiam bezsensu 50 km skutkują przyjazdem na kemping po zmroku.


Dzień 3
Saltusio - Canazei
350 km 












Dziś wyzwaniem będzie słynna przełęcz Stelvio 2757 m.n.p.m.  z przewyższeniem trasy ponad 1800 metrów. Ruch duży, więc większość agrafek pokonuje na jedynce.



















































 Przy zjeździe można odbić od głównego szlaku i odwiedzić Szwajcarię, co oczywiście zrobiłem.



































Przełęcz Gavia oraz Di Tonale






















No i w końcu widać niezwykłe szczyty Dolomitów.










Wieczorem dojeżdżam do Canazei na Kemping Marmolada gdzie drugą noc spędzam ze znajomymi.
Canazei to miły kurort, niestety ceny odstraszają. Pijemy piwo za 4,70 euro i idziemy spać. Nad ranem budzi nas zimno, na zewnątrz 5 stopni...






Dzień 4
Canazei - Antholz 200km



Dziś dzień Dolomitów !!!
Planuje objechać jak najwięcej przełęczy Dolomitów.














Dolomitowy Rollercoaster:
- Passo Passo Sella
- Passo Di Gardena
- Passo Di Campolongo
- Passo Di Giau
- Passo Di Falzarego
- Passo Di Valparola
















































Po drodze zwiedzam Cortine d' Ampezzo




















 






 Niestety pogoda robi się coraz gorsza. Przelotne deszcze, grad i pogodynka z domu pomagają podjąć decyzję o odwrocie w stronę Austrii. Niedosyt pozostał, ale na pewno wrócę w Dolomity to jedna z najpiękniejszych części Alp.

Po drodze zaliczam jeszcze FurkelPass









Granicę postanawiam przekroczyć na przełęczy Staller Sattel przy jeziorze Antholzer See. Na samym początku przełęczy jest malowniczo położony kemping Antholz.












Dzień 5
Antholz - Okolice Salzburga
ok 300 km 

 



 Śniadanie w takich okolicznościach przyrody smakuje duużo lepiej


















Wjeżdżam ponownie do Austrii. Chciałem pojechać na przełęcze austriackie. W końcu pogoda jest na 100% a ja jestem niedaleko Grossklocknera. Nie zastanawiam się długo. Ponownie płacę 25 euro i robię przełęcz w drugą stronę.

Po drodze poznaję chłopaków ze świętokrzyskiego. Wracają z Korsyki i też już kierują się w stronę domu. Dołączam do grupy. Gubimy się jednak na przełęczy. Chłopaki chyba nie wjechali na Biker Point - czyli punkt widokowy, miejsce spotkań motocyklistów. 




































Dopiero przy takiej pogodzie trasa pokazała cały swój urok.
Po drodze dosyć przypadkowo widzę znak na autostradzie: Lichtensteinklamm. Coś świta mi w pamięci i od razu skręcam. Wejściówka 5 euro, trasa na 30 minut było warto.






















Ostatni nocleg koło Salzburga.






Ostatni rzut oka na Alpy i nudny powrót do domu.....

Dzień 6
Okolice Salzburga - Busko 830km.....


6 dni - 3010km.

1 komentarz:

  1. Fajnie , ,ze udostepniłes mi ogladniecie zdjęć i swoje wrazenia z podrozy w Alpach.Wiesz nawet i samemu można fajnie spedzic czas.Wszystko zależy jak sobie to człowiek zorganizuje.Pozdrawiam i czekam na dalsze Twoje wyprawy.

    OdpowiedzUsuń